czwartek, 27 czerwca 2013

My world : 17

Siedzieliśmy na tym murku w zupełnym milczeniu. Mocno przytulona do Harry'ego czułam, że wszystko się ułoży. Nagle coś mnie natchnęło.
-Idziemy do mnie?-Zapytałam głaszcząc go po kręconej czuprynie.
-Nigdy nie byłem u ciebie w domu, a co jeśli twoi rodzice mnie nie polubią ?
-Przestań! Na pewno cię polubią choć!-Złapałam go za rękę i już byliśmy w drodze. Kiedy zbliżaliśmy się do drzwi mojego domu, poczułam mrowienie w stopach i dziwne ciepło w brzuchu. Zaczęłam się po prostu coraz bardziej bać. Nie umiem opisać tego uczucia. Stanęłam przed drzwiami wpatrując w bezruchu na klamkę. Wyciągnęłam rękę, choć i tak po chwili schowałam ją.
-Jeśli nie chcesz...-powiedział Harry, zanikającym głosem-nie musimy iść...
-Nie..-Poczułam przypływ adrenaliny. Szybko przycisnęłam klamkę i lekkim ruchem pchnęłam drzwi.
-Kto tam? -usłyszeliśmy głos mamy dochodzący z salonu.
-To ja...-powiedziałam nie pewnie- i Harry -dodałam po chwili.
-Jaki Harry?! - W tym momencie wybiegła z salonu cała zdyszana.
-Mamo....przedstawiam ci Harry'ego Styles'a. To mój chłopak... - Stanęłam sztywno niczym żołnierz przed generałem. Czułam się pewnie, choć ręce wciąż mi drżały.
-Ch-Chłopak?
-Tak, idziemy na górę - złapałam Harry'ego za rękę i wesoło prowadziłam wzdłuż korytarza w kierunku mojego pokoju.
-Ha ha widziałeś jej minę? -Zaśmiałam się kładąc na łóżko. Harry spojrzał na mnie wzrokiem, którego do tej pory nie widziałam. Mówił coś w stylu "Co  to miało niby być?". Poczułam się dziwnie niezręcznie. Nagle mama zaczęła pukać do drzwi.
-Boże czego ona chce?-Westchnęłam pod nosem. Ociężałym ruchem otworzyłam drewniane drzwi.
-Tak? -Zapytałam ironicznym głosem.
-Chciałam tylko zapytać czy czegoś chcecie, może wody, herbaty?
-Nie dzięki - szybkim ruchem zamknęłam za sobą drzwi.
-To pierwsze spotkanie mam już za sobą -Harry zaśmiał się oglądając zbiór książek na półce obok mojego łóżka.
-Został ci jeszcze mój tato.- Usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi.
-O chyba  będziesz miał okazje-uśmiechnęłam się z nutką chytrości.
-T-a-a-t-t-o-o!-Krzyknęłam z pokoju.-Chodź! Muszę ci kogoś przedstawić.- Kiedy usłyszałam kroki ojca, stanęłam na baczność. Byłam pewna, że Harry spodoba mu się bez dwóch zdań. Drzwi w końcu uchyliły się.
-Tato to mój chłopak-wskazałam Harry'ego, który stał tuż obok mnie. Ojciec widząc mojego nowego towarzysza jakby zamarzł na moment. Reakcja Harry'ego praktycznie niczym nie różniła się od taty." O co chodzi..?"Mogło by się wydawać dziwne, ale odniosłam wrażenie, że oni się znają."Niby skąd? Nie...to nie możliwe"-pomyślałam.
-Harry Styles-powiedział chłopak wyciągając dość nie pewnie rękę w stronę ojca.
-John Book- od powiedział ojciec, który również  z nie chęcią wyciągnął rękę, miałam wrażenie, że robi to z obrzydzeniem. Ta sytuacja wydała mi się naprawdę bardzo dziwna.
-Dobrze to my już idziemy..-postanowiłam przerwać to spotkanie i to w jak najszybszym czasie. Gdy Harry przechodził obok taty, ich spojrzenia spotkały się, niczym spojrzenia dwóch bokserów czekających na ich walkę. Zaniepokoiło mnie to jeszcze bardziej.W końcu wyszliśmy na świerze powietrze. Harry był jakby nieobecny. Ciągle przewracał oczami i kręcił głową jakby szukał czegoś w myślach.
-Harry?-Złapałam go za ramię-co ci jest?
-Co? Mnie? Nic...-Otrząsnął się jakby zbudzony ze snu."O co tu do cholery chodzi!".Postanowiłam dać mu spokój.
-Dobra odprowadziłam cię już kawałek, zwijam się na chatę.
-No cześć-od powiedział jakby od niechcenia.
-Hej! Halo?Tylko "cześć"?-zapytałam podnosząc ręce. Harry szybko podszedł pode mnie i równie szybko dał buziaka w policzek. "Co mu się stało?" wpatrywałam się w znikającą w ciemnościach postać. Wracałam do domu w całkowitym zamyśleniu "Wyglądało jakby się znali.."-nie dawało mi to spokoju. Gdy ledwo uchyliłam drzwi domu usłyszałam awanturę rodziców.
-Co się stało?- Zapytałam nalewając wody mineralnej do szklanki.
-Jane..-zaczęła mama.
-Musimy poważnie porozmawiać- dodał przerywając mamie tata.
-O czym? - Zdziwiłam się słowami rodziców, miałam przeczucie, że ta rozmowa nie będzie należała do najmilszych.
-Chodzi o twojego chłopaka....on...no cóż Jane..on ..no nie podoba nam się..-Powiedziała mama bawiąc się rękawkiem od swetra.
-Po prostu nie chcemy, abyś się z nim spotykała jasne?- Powiedział surowo ojciec chodząc nerwowo wzdłuż dywanu.-Masz zakończyć ten "związek"-dodał po chwili.
-Co? Niby czemu?! Ja go kocham!- Wykrzykując strąciłam butelkę wody na ziemie tworząc przy tym całkiem sporą kałuże na płytkach.
-Córciu..-westchnęła mama-on nie jest dla ciebie...ty potrzebujesz kogoś z ambicjami...a on...
-On jest nikim! - dokończył zdanie mamy dość nie miłym akcentem tato.
-Jak możecie?!  Wcale go nie znacie, a mimo to tak go obrażacie! Będę z nim czy wam się to podoba czy nie!
-Dziecko, my chcemy twojego dobra, a on nie zapewni ci tego co masz teraz. On jest z biednej i patologicznej rodziny.-Zdziwiły mnie słowa taty. "Skąd on może wiedzieć z jakiej jest rodziny?"
-A skąd ty to wiesz?! -Zapytałam go podejrzliwie.
-Ja...no..przecież wszyscy o tym wiedzą...i...ja...no też słyszałem od kolegi...-"Podejrzane"-pomyślałam, gdy ojciec zaczął się plątać. Miałam wrażenie, że wymyśla to wszystko na gorąco.
-Dobra..-przerwałam mu- mówcie co chcecie..-Odwróciłam się na pięcie i udałam do swojego pokoju."Zadzwonię do Harry'ego "-postanowiłam. Wykręciłam numer.
-Halo?-Usłyszałam głos chłopaka.
-Hej, nie uwierzysz co się stało..miałam niezły opieprz od rodziców!
-A co się stało?-Zapytał zatroskanym głosem.
-Mój tata...on ..jest przeciw naszemu związkowi...Zabronił mi się z tobą spotykać...
-I co posłuchasz go? Zrozumiem to...-Nie spodziewałam się takiej odpowiedzi.
-Co? Nie ! Chce być z tobą i będę z tobą!-Powiedziałam wyższym głosem.-Ale...hmmm... no może wyda ci się to dziwne, ale odniosłam wrażenie, że ty i mój ojciec..no, że wy jakby się już znacie...
-Co?Skąd ci to przyszło do głowy?-Ton Harry'ego jakby zmienił barwę.-Pierwszy raz zobaczyłem go dzisiaj - "Kłamie"- pomyślałam.
-No dobrze, wierze ci musze już kończyć pa -Rozłonczyłam czerwoną słuchawką. Nie dawało mi to spokoju, myślałam, że wszystko już wyjaśnione a tym czasem jest jak wcześniej. Znów podejrzenia i domysły. Powoli miałam już tego dosyć.

Rano wypoczęta postanowiłam odwiedzić Harry'ego. Zjadłam szybkie śniadanie i już miałam otwierać drzwi,  gdy mama zatrzymała mnie w ostatniej chwili.
-Gdzie się wybierasz? Mam nadzieje, że nie do tego chłopaka. Ojciec będzie zły.
-Jego już nawet nie ma! Coraz częściej gdzieś wychodzi, a nas ma gdzieś! A ty tego nie widzisz. Odkąd dostał tą pracę widuje go tylko wieczorami, a i tak jest jakiś dziwny. Częściej się wścieka i krzyczy...
-Wiem Jane, zauważyłam to. Dla mnie też jest ciężko, ale nie utrudniaj tego bardziej....
-Idę do Elizabeth..-Przerwałam mamie. Kochałam ją, ale ostatnimi czasy nie umiałam złapać z nią dobrego kontaktu. Uciekałam od niej, wiem, że to było złe, ale nie potrafiłam inaczej.
W końcu doszłam do domu Harry'ego. Próbowałam otworzyć drzwi, ale najwidoczniej były zamknięte. Usłyszałam jakąś kłótnie na tyłach domu. Wychyliłam się, aby sprawdzić o co chodzi. "Nie to nie możliwe"-pomyślałam, gdy tylko ujrzałam rozmawiającego Harry'ego z moim tatą. "O czym oni rozmawiają" postanowiłam podejść bliżej.
-Co ty sobie wyobrażasz?!-Usłyszałam słowa taty.
-Skąd mogłem wiedzieć, że to pańska córka? -Od powiedział Harry przypalając papierosa.
-Musisz to skończyć rozumiesz? Albo inaczej cię zabije gnojku -Ojciec pchnął Harry'ego. Chłopak omal co nie upadł. Widziałam, że chciał mu oddać.
-Ej! Tylko sprubój! Już nieźle oberwałeś od Barry'ego. Chcesz jeszcze raz?
-Nie..i żałuje, że pożyczyłem te pieniądze właśnie od pana- Powiedział Harry wyrzucając resztki papierosa.
-Gdyby nie ja, teraz nie miałbyś co do garnka włożyć gówniarzu.
-Tak, tylko co mnie podkósiło, żeby pożyczać od mafi...
-Ha ha, a to już twój problem. I pamiętaj zbliż się tylko do niej, a utnę ci jaja.-"Co mój tata szefem mafi?Gangster?To by miało sens. Te późne powroty do domu i jego dziwne zachowanie, teraz już wszystko jasne"
-Dobra koniec naszego spotkanie i żeby Jane się o nim nie dowiedziała...-Ojciec poklepał Harry'ego po ramieniu i udał się w moją stronę. Nie wiedziałam co mam zrobić, więc spontanicznie schowałam się za drzewem. Gdy przechodził obok mnie poczułam mocny zapach jego perfum. Kropla potu spłynęła mi z czoła............................

środa, 19 czerwca 2013

My world : 16

*Poniedziałek.
Z samego rana pełna pozytywizmu, że wszystko się wyjaśni, wyszłam do szkoły. Bałam się o Harry'ego, że wplątał się w jakieś poważne tarapaty. Alice źle się czuła, dlatego dziś nie wychodziła z domu. Razem z Elizabeth postanowiłyśmy wstąpić do piekarni. Harry pracował tam w południe, lecz i tak miałam cichą nadzieję, że go spotkam. Elizabeth zrobiła zakupy i powędrowałyśmy do klasy. Na lekcji dostałam sms'a od Tom'a. Zaczęło mi się to podobać. Cały czas mieliśmy jakieś tematy, ale wciąż traktowałam go jak przyjaciela. Harry'ego z nie wiadomych mi przyczyn nie było w szkole. Nie wiedział nawet o tym Niall. Wszystkie przerwy spędzaliśmy we trójkę: Ja Elizabeth i Niall. Przez cały pobyt w szkole pisałam z Tom'em. Nagle Elizabeth na jednej z przerw poczuła się bardzo źle.
-Co ci jest?!- Wystraszona zapytałam przyjaciółke.
-Strasznie bolą mnie kości, nie wiem co mi jest!- Złapała się za brzuch, po czym dodała- Czuję się jakbym miała pełen brzuch, a nic praktycznie dzisiaj nie jadłam po za płatkami ...- Postanowiłam szybko zadzwonić po Gregory'ego. Przyjechał w błyskawicznym tępię i  zawiózł ją do domu.Po szkole udałam się do piekarni.
-Jest może Harry ?-Zapytałam szefa.
-Nie.. wziął tydzień wolnego..- Odeszłam od lady niczym oszołomiona jakimś gazem. Nie wiedziałam co się dzieje. Z Niall'em poszliśmy do mnie, aby posiedzieć z Alice. Postanowiłam napisać do Harry'ego, niestety on nie raczył odpisać. Umówiłam  się z Tom'em. Elizabeth była z Gregory'm a Alice z Niall'em. Nie chciałam przeszkadzać obu parom. Z Tom'em umówiłam się w parku.On opowiadał mi o swoich problemach, a ja o swoich.
-Znalazłem sobie inną dziewczynę- Powiedział Tom.
-Uuuu. Szybko, widzisz to było tylko zauroczenie, a po za tym znamy się tylko trzy dni.- Zaśmiałam się.
-Tak tylko, że potrzebuję twojej pomocy..boo ta dziewczyna ...ona się dobrze uczy i w ogóle..a ja? Kim ja jestem? Ona na mnie nie zasługuje..-Posmutniał momentalnie Tom.
-Nie martw się- złapałam go za ramię.- Ona na pewno zauważy takiego miłego gościa. Napisz do niej.
-Masz racje..-Tom był naprawdę uroczym chłopakiem, więc nie miał najmniejszych problemów z umówieniem się. Do Harry'ego wydzwaniałam i pisałam sms na okrągło.Miałam coraz większe przeczucie,że coś mu się stało.Postanowiłam do niego pójść.Nigdy u niego nie byłam ,miałam jedynie napisany adres od Niall'a.Szłam drogą rozmyślając co mam mu powiedzieć.Gdy doszłam już do ulicy z kartki zaczęłam szukać numeru domu.Kiedy znalazłam nie mogłam uwierzyć.Przede mną stał dość duży szary dom,wybudowany z pustaków.Podwórko dawało wiele do myślenia.Wysoka trawa nie koszona od paru tygodni wzbijała się na pół metra w górę.Zardzewiałe i stare auto aż biło po oczach, stało akurat na samym środku.W oknach nie było nawet firanek, a co dopiero mówić o jakiś kwiatach. Sprawdziłam jeszcze raz adres z nadzieją że się pomyliłam,niestety...Podeszłam pod drzwi i zaczęłam pukać.
-Tak?-Otworzył szybkim ruchem Harry.Ucieszyłam się,że nic mu nie jest.Nagle w tle usłyszałam czyjś głos.
-Harry, kto to? Idź do sklepu bo piwo się skończyło-chłopak szybko zamknął za sobą drzwi.
-Przejdziemy się?-Za proponował.Szliśmy przed siebie, postanowiłam zacząć rozmowę.
-Powiesz mi o co chodzi? Wiesz jak mi na tobie zależy..Kocham Cię..powinieneś mi powiedzieć..-Harry spojrzał na mnie po czym dodał -Wiesz nie mam siły...zresztą słyszałem jak ci się powodzi..
-Co?O czym ty mówisz?!-Harry obrócił się jakby nie chciał na mnie patrzeć.Złapałam go za rękę.
-Zaczekaj.Porozmawiajmy...
-Nie mamy o czym..Mady wszytko mi powiedziała-W tym momencie olśniło mnie.Mady musiała nagadać jakiś głupot.
-Niby co ci powiedziała? Nie masz pojęcia, jak się o ciebie bałam !Pisałam, dzwoniłam, a ty mnie miałeś gdzieś!
-Powiedziała mi, jak to się prowadzasz z jakimś chłopakiem...
-To tylko kolega, zresztą on był przy mnie kiedy ty mnie tak po prostu zostawiłeś..
-Nie mogłem..nie chciałem ci powiedzieć, a ty... ty mnie wypytywałaś..nie umiałem....-Harry spuścił głowę wpatrując się bezwładnie w ziemię. Objęłam dłonią jego policzek.
-Błagam..-Wyszeptałam-Błagam powiedz mi o co ci chodzi? O co chodzi z tym całym Barry'm? Jakie pieniądze? Ja też już mam wszystkiego dość..i jeszcze Mady, która podkłada mi cały czas kłody pod nogi, żeby się do ciebie dobrać..Błagam powiedz..-Harry podniósł głowę popatrzył przez moment w moje oczy, widziałam, że jeszcze się waha.
-Chodzi o to, że pożyczyłem pieniądze od Barry'ego, bo nie mam na życie. Prawda jest taka,że mój ojciec pije, odkąd moja matka umarła..Nie mamy na życie, więc pożyczyłem...to co zarobię w piekarni nie wystarcza nam, a  ojciec...Szkoda gadać...Zarówno mnie, jak i wszystko inne ma w dupie..Nie chciałem ci tego mówić, bo bałem się, że mnie zostawisz..przecież ty jesteś z wyższych sfer...Próbowałem udawać kogoś innego. Kogoś, kto był by ciebie wart. Kogoś, na którego byś zasługiwała. Kogoś, kto dał by ci wszystko...Poruszył niebo i ziemię, żebyś była szczęśliwa.- Po tym wszystkim łzy podeszły mi pod oczy. Dla Harry'ego to nie było łatwe, pierwszy raz widziałam jak płacze. Nie wiedziałam co mam zrobić. Usiedliśmy na murku. Przytuliłam go mocno
-Chciałabym być jedynie z tobą...Reszta nie ma znaczenia,oddałabym za ciebie życie bez zastanowienia......-Czasami dusisz w sobie silne emocje tak długo,tak wytrwale,że wystarczy maleńki pretekst,żeby je z siebie wypuścić,żeby rozleciały się na małe kawałeczki.Tak właśnie było z Harry'm.W końcu nie wytrzymał.
-Najbardziej nierozsądne co możesz zrobić to zmienić się dla kogoś.Bo,gdy tego kogoś zabraknie w twoim życiu,nie będziesz miał ani jej,ani siebie,ale wiesz co? Nie musisz się zmieniać bo kocham cię takim takim jesteś-Dodałam po chwili..

sobota, 8 czerwca 2013

My world : 15

-Otórz...Nie mogę Ci powiedzieć,to za dużo mnie kosztuje...-Podniósł się i chwiejnie udał w stronę swojego domu.Zostawił mnie samą przed tym okropnym klubem.Nie wiedziałam co robić.Siedziałam na schodach wpatrując się w równo ułożoną kostke.W głowie kłębiło mi się mnóstwo pytań.Nagle podszedł jakiś chłopak siadając obok mnie.W ciemnościach nie widziałam dokładniej jego twarzy,ale widać było że ma włosy jasnego koloru.
-Co się stało?-Zapytał ze współczuciem w głosie.Przez moment popatrzyłam na niego po czym odwróciłam głowę i zaczęłam płakać.Chłopak był mocno zmieszany.Nie znał mnie a mimo to zaczął pocieszać i przytulać
-Nie martw się jak kocha to wróci..-Powiedział przytulając mnie mocniej.
-Skąd wiesz,ze chodzi akurat o chłopaka...?-Powiedziałam wycierając oczy z rozmazanego tuszu.
-Przyglądałem Ci się w klubie..i zauważyłem.....
-Dobra nie kończ!-Podniosłam się z zimnych schodków .Poprawiając torebkę obróciłam się i zaczęłam iść.
-Zaczekaj!-Nie znajomy złapał moją rękę po czym dodał-Odprowadzę cię,nie możesz iść w takim stanie.-Kiwnęłam głową-Masz racje wyglądam jak siedem nie szczęść-Wyjęłam małe lusterko i zaczęłam poprawiać make-up.Kiedy poprawiałam usta błyszczykiem chłopak cały czas szedł obok mnie.Panowała głucha i nie zręczna cisza.Postanowiłam ją przerwać.
-Toooo jak się nazywasz?-Zapytałam.
-Tom-Od powiedział chłopak i znów zapadła nie zręczna cisza.W końcu odprowadził mnie pod dom.Kiedy stanął w świetle lampy która wisiała pod dachem mego domu zauważyłam jego twarz.Wpatrywałam się w jego niebieskie oczy.
-Dasz mi swój numer..?-Zapytał niepewnie Tom.
-No dobrze..-Zaczęłam dyktować cyfry.
-To na razie-Od powiedziałam otwierając główne drzwi domu
-Do zobaczenia.-Powiedział chłopak znikając już między domami.Cicho wdarłam się do pokoju.Alice już spała.Była godzina 5 nad ranem.Zmęczona położyłam się do łóżka.Próbowałam usnąć,ale cały czas coś nie dawało mi spokoju.O czym mówił ten cały Barry?Jakie pieniądze?Co rusz dochodziły nowe pytania.Spokoju nie dawało mi jeszcze jedno a mianowicie oczy tego chłopaka.Cały czas widziałam je przed sobą jakby Tom stał przede mną.Nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć.
*Niedziela
Po południu dostałam SMS od Tom'a"Spotkamy się dzisiaj?".Postanowiłam nie odpisywać.Cały czas czekałam na telefon od Harry'ego.Alice i Elizabeth siedziały u mnie w pokoju słuchając całej historii z wczorajszej nocy.
-Musisz go rzucić-Powiedziała Alice-Skoro pali i pije w wieku 16 lat....wiem jaka jest dzisiejsza młodzież, ale ta bójka ...nie....to za dużo jak na mnie...-Dodała Elizabeth.Rady przyjaciółek wzięłam sobie głęboko do serca.Kiedy miałyśmy się żegnać Elizabeth znów zrobiło się słabo.Od pewnego czasu coraz szybciej się męczyła a skóra przybrała nienaturalnie biały odcień.Mówiła,że to nic poważnego.Dałam jej szklankę z wodą po której zrobiło jej się lepiej.Alice również nie podobał się obecny stan Elizabeth.Zaraz po wyjściu przyjaciółki odwiedził nas Niall.Co chwile przytulał się z Alice.Pomimo iż mieli zaledwie kilkanaście lat i znali się jedynie parę tygodni to było widać że między nimi jest coś więcej niż tylko zauroczenie.Oczy Alice miały inny wyraz kiedy patrzyły na Niall'a a niżeli na mnie.Próbowałam się go coś wypytać o Harry'ego ale nie miałam tyle odwagi.Spojrzałam na telefon aby sprawdzić która godzina.Zobaczyłam że mam jedno nie odebrane połączenie i jedną nie odebraną wiadomość.Miałam nadzieje że to Harry..niestety.Była to wiadomość od Tom'a"Możemy się spotkać?".Po paru minutach pisania byliśmy umówieni w parku.Siedział na ławce wyczekując aż przyjdę.
-Co chciałeś?-Zapytałam podchodząc.
-Nic..chciałem się jedynie spotkać-Kiwnęłam głową siadając obok niego.Zobaczyłam jak Mady przechadza się ze swoją przyjaciółką.Spojrzała na mnie po czym uśmiechnęła się tak miło,że gdybym nie wiedziała jaka z niej wredna małpa myślałabym ,że to jakiś aniołek.Zajęłam się rozmową z Tom'em.Rozmawialiśmy długo,okazało się że wpadłam mu w oko.Czułam się nie zręcznie.Powiedziałam że mam chłopaka,ale on się tym nie przejął.
-Zostańmy przyjaciółmi-Dodałam po chwili łapiąc go za rękę.On uśmiechnął się po czym dał mi całusa w polika.Był to jak najbardziej przyjacielski pocałunek.Nagle usłyszałam śmiech Mady,która wybiegła wraz ze swoją przyjaciółką zza drzewa.Nie zwróciłam na to uwagi.Gdy wróciłam do domu od razu usiadłam do laptopa.Zaczęłam pisać z Tom'em.W ciągu dwóch godzin dowiedziałam się o jego całym życiu.Pochodził z biednej rodziny.Tata umarł mu kilka miesięcy temu.Nie miał żałoby bo go po prostu nie kochał.Tak wiem że to straszne ,ale tak w życiu bywa.Jego ojciec był strasznym  pijakiem często bił ich..Kiedy umarł w jego domu zrobiło się trochę lepiej ,choć i tak problemów nie brakowało.Jego matko wychowywała czwórkę chłopców nie pracując.Dostawali pieniądze z opieki.Było mi go bardzo szkoda.Cały czas go pocieszałam i pisałam miłe rzeczy.Myślałam, że to ja mam źle.Nie wiedziałam tylko ile los przyniesie mi nie szczęść i kłopotów.....

sobota, 1 czerwca 2013

My world :14

Z samego rana gdy tylko zeszłam do kuchni zaczęła się awantura.
-Co to był za chłopak?!-Wykrzykiwał tata.Cały czas miał do mnie jakieś pretensje.
-Po prostu kolega!-Miałam już dość kazań ojca.Wyciągając słoik nutteli z szafki trzasnęłam drzwiami.
-A zresztą co cię to obchodzi.!.-Dodałam wychodząc z pomieszczenia.Udałam się do swojego pokoju.Wchodząc po schodach celowo mocno tupałam stopami ,aby pokazać że jestem nieźle wkurzona.Tate widziałam już coraz rzadziej.Dzięki nowej pracy cały czas prze siadywał w biurze.Do końca sama nie wiedziałam czym się  zajmuje.Często ktoś do niego dzwonił a potem mówił że musi wyjść.Mamie też zaczynało wydawać się to dziwne.Kiedy tylko pytała go jak w pracy on denerwował się i szybko zmieniał temat.Trzasnęłam jeszcze raz drzwiami od mojego pokoju.Siedziałam na łóżku zajadając Nutelle łyżką,gdy nagle ktoś zaczął pukać.
-Kto tam?-Od powiedziałam już lekko uspokojona.
-Ja.... otwórz-Usłyszałam głos mamy.Zebrałam się z łóżka i otworzyłam drzwi.Po chwili usiadła obok.
-Mi możesz wszystko powiedzieć..co to był za chłopak?.
-Już ci mówiłam mój kolega.-Od powiedziałam ostrym głosem.
-Dobrze..tylko on podwiózł cię pod sam dom i to w dodatku ...mokrą...-Powiedziała ciepłym głosem,zabierając mi łyżkę z czekoladowym kremem.
-Bo kiedy wracałam od Elizabeth zaczął padać deszcz a on mnie podwiózł..
-No dobrze-Westchnęła mama wychodząc z pokoju -Tylko że wczoraj nie padał deszcz-Dodała po chwili smutno.Czułam się źle.Wiedziałam że nie powinnam kłamać ale co miałam powiedzieć?Siedziałam w pokoju słuchając jak rodzice znowu się kłócą..Nagle mój telefon zaczął wibrować.Dostałam SMS od Harry'ego"Co dzisiaj robimy?"Uśmiechnęłam się jak głupia.Pisaliśmy jeszcze przez momęt.Byliśmy umówieni o 19:00.Kiedy Alice już wróciła od Niall'a pomogła mi wybrać strój na dzisiejszy wieczór.Byłam ubrana w szare jeansy i jasno białą bluzę.Do tego niebieskie vansy i kolorowe bransoletki.Gdy tylko zeszłam ze  schodów zaczęło się przesłuchiwanie
-Dokąd to ?-Zapytał surowym głosem tato.
-Jestem umówiona z Elizabeth...-Wymamrotałam pod nosem .
-A Alice nie idzie?-Kontynuował tato.
-Nie.. musi uczyć się z biologii -Wkońcu uwierzył w moje kłamstwa.Harry już czekał na następnym skrzyżowaniu.
-Hej to gdzie dzisiaj idziemy?-Zapytałam zagryzając wargi.
-Co powiesz na koncert grupy rockowej?-Zapytał Harry prowadząc mnie za rękę.
-Brzmi świetnie!-Szliśmy tak przytuleni w mroźny wieczór.Doszliśmy do nocnego klubu.Gdy tylko ochroniarz otworzył nam drzwi usłyszałam mocną rockową muzyke.Miałam wrażenie że ściany zaraz posypią się od tych dudnień.Większość ludzi stała tuż przy scenie wyciągając ręce do góry i śpiewając przy tym piosenki zespołu.W powietrzu unosił się zapach alkoholu.Przy barze stało parę dziewczyn próbujących wyłudzić gratisowego drinka.W pomieszczeniu obok znajdował się tak zwany salon gier,w którym stał ogromny stół do bilarda i piłkarzyki.Przy ścianach postawione były skromne małe ławeczki.Na ścianie powieszona mocno zdarta tarcza do lotek, aż biła po oczach.Nagle podszedł do nas jakiś nieznajomy typek.
-Hej to twoja niunia?-Zapytał przypalając resztki papierosa.
-Tak ..to jak gramy partyjkę w bilarda?-Harry złapał mnie za rękę.Szepnął jedynie abym trzymała się blisko niego.W drodze do stołu bilardowego rozglądałam się coraz bardziej i coraz mniej mi się tam podobało.W powietrzu unosił się dym z papierosów .Co jakiś czas kaszlałam i odganiałam ręką ten smród sprzed nosa.
Harry wziął do reki spory drewniany kij.Zaczął  smarować go kredą.Wyglądało na to że nie robi to pierwszy raz.Ja stałam z rękami w kieszeniach mojej biało-szarej bluzie.Przyglądałam się tej grze co chwile spoglądając na Harry'ego.Każdy swój ruch wykonywał z niezwykłą prezycją.Gdy tylko trafiał bile do koszyka puszczał wielki uśmiech w moją stronę.Nie spodobało mi się że co jakiś czas popalał papiersa,albo popijał piwo.Nie znałam go od tej strony,zdawało mi się to dziwne.Ale zauważyłam że Harry'emu przyglądał się jakiś grubej postury facet.W pewnym momęcie wstał a za nim jeszcze dwóch innych typków.Gdy tylko Harry zobaczył ,że idzie w jego kierunku rzucił kij na stół i szybko podbiegł pode mnie.Stanął przede mną jakby próbował ochronić przed jakimś strzałem.Odepchnął mnie delikatnie ręką do tyłu stojąc przy tym niczym mur.
-A kogo my tu mamy?-Powiedział nieznajomy mi facet.
-Odejdź stąd Barry!-W tym momęcie jeden z jego kolegów stanął za nami a drugi krążył wokół nas jakby czekał na jakiś sygnał.
-Z tego co pamiętam jesteś winien nam pieniądze...- Powiedział podchodząc coraz bliżej Barry.W tym momęcie facet który stał za nami złapał mnie od tyłu.Zaczęłam głośno krzyczeć.Harry chciał mi pomóc ,ale jego złapał ten drugi.
-Nie szarp się tak bo twojemu chłoptasiowi może się coś stać..-Gdy usłyszałam te słowa jak na komendę stanęłam sztywno.Barry podszedł do Harry'ego, szepnął mu coś  na ucho, po czym odsunął się kawałek i wymierzył potężny cios w jego brzuch.Harry upadł na kolana wypluwając ślinę i trochę krwi.Wpatrywał się w podłogę.Widziałam że nie może wstać.Nie mogłam nic zrobić patrzyłam tylko jak go kopią i okładają.Próbowałam się jakoś wyszarpać niestety na próżno.Krzyczałam jedynie z nadzieją ,że ktoś mu pomoże.Gdy zobaczyli ,że Harry ledwo oddycha zostawili go.Kiedy pomocnik Barry'ego poluźnił trochę ręce wyrwałam się i jak najszybciej podbiegłam pod Harry'ego.Upadłam na kolana.Łzy spływał mi po policzkach bezwładnie spadając na jego koszule. Na twarzy miał pełno siniaków.Z przeciętej wargi leciała krew zabarwiając jego biały podkoszulek.Szarpałam go próbując ocucić.W końcu otworzył oczy.Kazałam przynieść szklankę wody.Oparłam jego głowe o moje kolana powoli wlewając krople wody do poturbowanych ust.Z pomocą jego kolegi wynieśliśmy go przed klub.
-Co to ma wszystko znaczyć?Palisz? Pijesz? Nie znałam cię od tej strony!Czemu on cię pobił?-Zaczęłam wypytywać jak głupia.
-Zadajesz mnóstwo pytać..-Zaśmiał się Harry.Mi nie było do śmiechu.Okazało się że o  chłopaku w którym byłam zakochana i z którym chodziłam praktycznie nic nie wiem.
-Byłem mu winien pieniądze..-Wykrztusił.
-Tyle to sama zdążyłam załapać..-Powoli przemywałam jego twarz wacikiem nasączonym wodą utlenioną.
-Chce wiedzieć na co pożyczyłeś i ile...-Powiedziałam stanowczo.
-Mam problemy...i to duże.!O tórz....