sobota, 1 czerwca 2013

My world :14

Z samego rana gdy tylko zeszłam do kuchni zaczęła się awantura.
-Co to był za chłopak?!-Wykrzykiwał tata.Cały czas miał do mnie jakieś pretensje.
-Po prostu kolega!-Miałam już dość kazań ojca.Wyciągając słoik nutteli z szafki trzasnęłam drzwiami.
-A zresztą co cię to obchodzi.!.-Dodałam wychodząc z pomieszczenia.Udałam się do swojego pokoju.Wchodząc po schodach celowo mocno tupałam stopami ,aby pokazać że jestem nieźle wkurzona.Tate widziałam już coraz rzadziej.Dzięki nowej pracy cały czas prze siadywał w biurze.Do końca sama nie wiedziałam czym się  zajmuje.Często ktoś do niego dzwonił a potem mówił że musi wyjść.Mamie też zaczynało wydawać się to dziwne.Kiedy tylko pytała go jak w pracy on denerwował się i szybko zmieniał temat.Trzasnęłam jeszcze raz drzwiami od mojego pokoju.Siedziałam na łóżku zajadając Nutelle łyżką,gdy nagle ktoś zaczął pukać.
-Kto tam?-Od powiedziałam już lekko uspokojona.
-Ja.... otwórz-Usłyszałam głos mamy.Zebrałam się z łóżka i otworzyłam drzwi.Po chwili usiadła obok.
-Mi możesz wszystko powiedzieć..co to był za chłopak?.
-Już ci mówiłam mój kolega.-Od powiedziałam ostrym głosem.
-Dobrze..tylko on podwiózł cię pod sam dom i to w dodatku ...mokrą...-Powiedziała ciepłym głosem,zabierając mi łyżkę z czekoladowym kremem.
-Bo kiedy wracałam od Elizabeth zaczął padać deszcz a on mnie podwiózł..
-No dobrze-Westchnęła mama wychodząc z pokoju -Tylko że wczoraj nie padał deszcz-Dodała po chwili smutno.Czułam się źle.Wiedziałam że nie powinnam kłamać ale co miałam powiedzieć?Siedziałam w pokoju słuchając jak rodzice znowu się kłócą..Nagle mój telefon zaczął wibrować.Dostałam SMS od Harry'ego"Co dzisiaj robimy?"Uśmiechnęłam się jak głupia.Pisaliśmy jeszcze przez momęt.Byliśmy umówieni o 19:00.Kiedy Alice już wróciła od Niall'a pomogła mi wybrać strój na dzisiejszy wieczór.Byłam ubrana w szare jeansy i jasno białą bluzę.Do tego niebieskie vansy i kolorowe bransoletki.Gdy tylko zeszłam ze  schodów zaczęło się przesłuchiwanie
-Dokąd to ?-Zapytał surowym głosem tato.
-Jestem umówiona z Elizabeth...-Wymamrotałam pod nosem .
-A Alice nie idzie?-Kontynuował tato.
-Nie.. musi uczyć się z biologii -Wkońcu uwierzył w moje kłamstwa.Harry już czekał na następnym skrzyżowaniu.
-Hej to gdzie dzisiaj idziemy?-Zapytałam zagryzając wargi.
-Co powiesz na koncert grupy rockowej?-Zapytał Harry prowadząc mnie za rękę.
-Brzmi świetnie!-Szliśmy tak przytuleni w mroźny wieczór.Doszliśmy do nocnego klubu.Gdy tylko ochroniarz otworzył nam drzwi usłyszałam mocną rockową muzyke.Miałam wrażenie że ściany zaraz posypią się od tych dudnień.Większość ludzi stała tuż przy scenie wyciągając ręce do góry i śpiewając przy tym piosenki zespołu.W powietrzu unosił się zapach alkoholu.Przy barze stało parę dziewczyn próbujących wyłudzić gratisowego drinka.W pomieszczeniu obok znajdował się tak zwany salon gier,w którym stał ogromny stół do bilarda i piłkarzyki.Przy ścianach postawione były skromne małe ławeczki.Na ścianie powieszona mocno zdarta tarcza do lotek, aż biła po oczach.Nagle podszedł do nas jakiś nieznajomy typek.
-Hej to twoja niunia?-Zapytał przypalając resztki papierosa.
-Tak ..to jak gramy partyjkę w bilarda?-Harry złapał mnie za rękę.Szepnął jedynie abym trzymała się blisko niego.W drodze do stołu bilardowego rozglądałam się coraz bardziej i coraz mniej mi się tam podobało.W powietrzu unosił się dym z papierosów .Co jakiś czas kaszlałam i odganiałam ręką ten smród sprzed nosa.
Harry wziął do reki spory drewniany kij.Zaczął  smarować go kredą.Wyglądało na to że nie robi to pierwszy raz.Ja stałam z rękami w kieszeniach mojej biało-szarej bluzie.Przyglądałam się tej grze co chwile spoglądając na Harry'ego.Każdy swój ruch wykonywał z niezwykłą prezycją.Gdy tylko trafiał bile do koszyka puszczał wielki uśmiech w moją stronę.Nie spodobało mi się że co jakiś czas popalał papiersa,albo popijał piwo.Nie znałam go od tej strony,zdawało mi się to dziwne.Ale zauważyłam że Harry'emu przyglądał się jakiś grubej postury facet.W pewnym momęcie wstał a za nim jeszcze dwóch innych typków.Gdy tylko Harry zobaczył ,że idzie w jego kierunku rzucił kij na stół i szybko podbiegł pode mnie.Stanął przede mną jakby próbował ochronić przed jakimś strzałem.Odepchnął mnie delikatnie ręką do tyłu stojąc przy tym niczym mur.
-A kogo my tu mamy?-Powiedział nieznajomy mi facet.
-Odejdź stąd Barry!-W tym momęcie jeden z jego kolegów stanął za nami a drugi krążył wokół nas jakby czekał na jakiś sygnał.
-Z tego co pamiętam jesteś winien nam pieniądze...- Powiedział podchodząc coraz bliżej Barry.W tym momęcie facet który stał za nami złapał mnie od tyłu.Zaczęłam głośno krzyczeć.Harry chciał mi pomóc ,ale jego złapał ten drugi.
-Nie szarp się tak bo twojemu chłoptasiowi może się coś stać..-Gdy usłyszałam te słowa jak na komendę stanęłam sztywno.Barry podszedł do Harry'ego, szepnął mu coś  na ucho, po czym odsunął się kawałek i wymierzył potężny cios w jego brzuch.Harry upadł na kolana wypluwając ślinę i trochę krwi.Wpatrywał się w podłogę.Widziałam że nie może wstać.Nie mogłam nic zrobić patrzyłam tylko jak go kopią i okładają.Próbowałam się jakoś wyszarpać niestety na próżno.Krzyczałam jedynie z nadzieją ,że ktoś mu pomoże.Gdy zobaczyli ,że Harry ledwo oddycha zostawili go.Kiedy pomocnik Barry'ego poluźnił trochę ręce wyrwałam się i jak najszybciej podbiegłam pod Harry'ego.Upadłam na kolana.Łzy spływał mi po policzkach bezwładnie spadając na jego koszule. Na twarzy miał pełno siniaków.Z przeciętej wargi leciała krew zabarwiając jego biały podkoszulek.Szarpałam go próbując ocucić.W końcu otworzył oczy.Kazałam przynieść szklankę wody.Oparłam jego głowe o moje kolana powoli wlewając krople wody do poturbowanych ust.Z pomocą jego kolegi wynieśliśmy go przed klub.
-Co to ma wszystko znaczyć?Palisz? Pijesz? Nie znałam cię od tej strony!Czemu on cię pobił?-Zaczęłam wypytywać jak głupia.
-Zadajesz mnóstwo pytać..-Zaśmiał się Harry.Mi nie było do śmiechu.Okazało się że o  chłopaku w którym byłam zakochana i z którym chodziłam praktycznie nic nie wiem.
-Byłem mu winien pieniądze..-Wykrztusił.
-Tyle to sama zdążyłam załapać..-Powoli przemywałam jego twarz wacikiem nasączonym wodą utlenioną.
-Chce wiedzieć na co pożyczyłeś i ile...-Powiedziałam stanowczo.
-Mam problemy...i to duże.!O tórz....

CZYTASZ -KOMENTUJESZ. Bardzo dziękuje za przeczytanie ;*! Pozostaw komentarz. 4 kom  a napisze ciąg dalszy ;*


16 komentarzy:

  1. Dostałyście nominację do Liebster Award:)!
    Więcej informacji na: http://all-for-one-and-one-for-all-1d.blogspot.com/

    pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam wcześniejszych opowiadań, ale to mi się bardzo podobało Mam podobny problem z ojcem, ale to już mniejsza z tym. Super blog!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuje ;) cieszę się że zachęcam młodzież do czytania ;D

      Usuń
  3. Bardzo podoba mi się ten rozdział. Twój styl pisania też jest fajny, nawet bardzo. Takie opowiadania właśnie lubię, konkretne i na temat. Powodzenia w dalszym prowadzeniu : * / thriftshop.

    zapraszam do mnie: naiwny-cud.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz lekki styl pisania, wygodnie się czyta. ; ) Lubię blogi z takimi opowiadaniami, chociaż nie przepadam za 1D. Powodzenia w dalszym pisaniu ! < 3

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ciekawe opowiadanie, ciekawie się je czyta, choć nie przepadam za 1D.
    http://kamilaa98.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Maaaaatkoooooo ;D boskie *.* Kocham tą cz .;D Nie mogłam znieść kiedy przeczytałam,że Harry'ego tak pobili :( O co chodzi? Jakie problemy> No nie wytrzymam ;D!!

    OdpowiedzUsuń