wtorek, 7 maja 2013

My world : 6


Nauczyciel miał racje. Jedzenie było ohydne. Jakaś żółta papka przypominająca ziemniaki, suchy kotlet i surówka z czerwonej kapusty. (O ile to w ogóle była kapusta). Zupa –ponoć pomidorowa – smakowała jak woda rozcieńczona sokiem 100% z pomidorów.  Byłyśmy wdzięczne nauczycielom, że postanowili nas zabrać to tego miasteczka. O 17:05 jak wskazywała nasza lista, był czas wolny. Wuefista szybko zgarną chętnych – parę osób zostało na obozie – i już o 17:30 byliśmy w miasteczku. Harry z Niall’em zostali. Muszę przyznać, że odrobinkę mnie to rozczarowało, chociaż nie mniej niż Alice. W supermarkecie kupiłyśmy zapas żywności jak na apokalipsę zombie. Alice w drogerii dokupiła sobie tusz i po godzinie (nieco z haczykiem) byłyśmy już w obozie. W końcu nadszedł czas przygotowań  - kolejna rzecz, której nienawidziłam. Wieczór powoli się zbliżał, więc Elizabeth z Alice zaczęły się gorączkowo przygotowywać.   Ja siedziałam smutno na łóżku z nadzieją, że w końcu przyleci jakaś wróżka i zgrabnym ruchem zamieni  mnie w "coś" pięknego.
-Co tak siedzisz? Za godzinę dyskoteka, a ty się nawet nie szykujesz - powiedziała Elizabeth.
-Ja nie idę – jęknęłam sobie pod nosem.  Alice i Elizabeth naraz spojrzały się na mnie i po chwili wymieniły się spojrzeniami
- Co? Chyba zwariowałaś! Będzie imprezka, zabawa do białego rana! No i będzie… Harry!- Mocno zachęcała mnie Alice.
-Wy przynajmniej macie z kim iść, a ja ..? – Wstałam ze swojego łóżka i ociężałym ruchem położyłam się na łóżku Elizabeth, przykrywając jej ubrania.
-Nie możesz tak leżeć! Zrobimy cię na bóstwo! - Zaczęła wykrzykiwać radośnie Alice. Za nim wybrałyśmy odpowiedni strój przymierzyłam chyba setki ubrań. Efekt końcowy był naprawdę rewelacyjny. Sama byłam pod wrażeniem, kiedy Alice pozwoliła mi się w końcu przejrzeć w lustrze. Miałam na sobie turkusową sukienkę sięgającą jakieś 5 centymetrów przed kolano, a na ramiona zarzuconą jeans’ową kurtkę. Makijaż, był bardzo naturalny : rzęsy wywinięte nowo kupionym tuszem Alice i odrobina pudru na polikach. Wyszykowane poszłyśmy do stołówkowego domku. Był największy ze wszystkich – spokojnie pomieścił te 40 osób. Wszystkie stoliki i krzesełka wyniesione zostały do pustego domku przeznaczonego na stary sprzęt ogrodniczy. Dlatego nie było Nialla i Harry’ego, ponieważ pomagali to wszystko przenieść. Trochę podenerwowana podreptałam za Alice i Elizabeth, które otworzyły drzwi. Z daleka słychać, było muzykę. Czułam się  dość nie komfortowo, miałam wrażenie, że wszyscy szeptają coś na mój temat, a w dodatku dziwnie się patrzyli. Stanęłyśmy obok stolika z piciem. Ledwo podniosłam swój kubek, a Niall porwał Alice. Tuż za nim Gregory zaprosił do tańca Elizabeth. Gdy się obróciłam trzymając w ręce kubek Alice i Elizabeth tańczyły na środku sali. Nie czułam się zakłopotana, bo nie bardzo umiałam tańczyć. W końcu przyszedł czas na wolnego. Wszystkie dziewczyny czekały na ten moment. Elizabeth ubrana w piękną różowo- koronkową sukienkę przytulona do Gregory ‘ego wyglądała olśniewająco, choć cały czas miała spuszczoną głowę. W pewnym momencie Gregory podniósł prawą rękę i jednym zgrabnym ruchem delikatnie uniósł jej promienną twarz. Ognisty rumieniec pokrył jej twarz. Tańczyli wolnego wpatrując sobie w oczy. Gregory  powoli uchylił się nad twarzą Eliz. Myślałam nawet, że się pocałują, ale jak dla mnie było to za wcześnie. Jeden dzień znajomości i to w dodatku nie cały. Jedno widziałam na pewno -  to był najpiękniejszy dzień w życiu mojej przyjaciółki. Alice równie dobrze się powodziło, razem  z Niall'em tańczyli na samym środku parkietu, wszystkie oczy były zwrócone właśnie na nich. W oczach Niall'a widać było, że czuje coś do Alice - ten błysk i uśmiech mówiły same za siebie. Nie pozwolił jej odejść nawet na krok. Tylko ja siedziałam sama pod ścianą. Nawet Bella z Mady tańczyły. Owszem odrzuciłam kilka propozycji chłopców… No może kilkanaście, ale to tylko dlatego, że nie chciałam się ośmieszyć. Zegar wybił 21. Na sale wkroczył Harry. „Ten to umie zrobić dobre wrażenie”. – Pomyślałam, gdy pewnym siebie krokiem wszedł omijając tłum dziewczyn czekających na niego. Stałam tak wpatrując się w tańczące pary. „ Nie patrz w jego stronę. Nie patrz w jego..” Nagle ktoś podszedł z drugiej strony stolika.
-Soku ? -zapytał jakiś znajomy mi głos. Obróciłam się, aby sprawdzić kto to. W czerwono-czarnej koszuli w kratę stał  tuż obok mnie Harry. Ręce wpuszczone miał w ciemne rurki. Nie były to bardzo obcisłe spodnie. Po prostu idealnie dopasowane z odrobinką luzu.
-A to ty…- uśmiechnęłam się chwytając kolejny kubek z napojem. Ręce okropnie mi drżały. Po chwili ni stąd ni zowąd  zbliżyła się Mady. Burzę rudych włosów spięte miała w koka. Wyglądała ślicznie w jasno zielonej sukience podkreślającej jej oczy.
-Cześć Harry! Zatańczymy? - zapytała klejąc się do jego koszuli. Nie zwróciła na mnie najmniejszej uwagi. Jakby mnie tam w ogóle nie było, zaczęła bawić się kołnierzykiem od jego ubrania i bezczelnie flirtując przy mnie.
-Wiesz... może innym razem - widziałam, że próbował się jakoś wymigać. Zacisnęłam zęby i upiłam trochę soku.
-No przestań! Chodź zabawimy się! – ciągnęła dalej.
-No dobrze jeden taniec - spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem jakby chciał powiedzieć coś w stylu "błagam cie zrób coś". Uśmiechnęłam się do niego i jakby to wszystko było dla mnie obojętne, obróciłam się do nich plecami. Kątem oka patrzyłam z niechęcią jak Mady, co rusz przytulała się do Harry'ego, a ten delikatnie ją odpycha. Zaraz u mojego boku zjawiła się nieźle wkurzona Alice.
- Ta małpa przylazła i odbiła mi Niall’a ! – Popatrzyłam na chłopaka. Teraz tańczył z Bellą.
-Nie przejmuj się, Mady tańczy z Harry ‘m – pokazałam jej oczami parę tańczącą tuż przy oknie. Mady znowu się do niego kleiła. Nie mogłam więcej na to patrzeć.
-Wyjdę na chwilę na dwór, muszę zaczerpnąć świeżego powietrza… - Usłyszałam tylko jakieś mamrotania Alice, coś w stylu „to suka”, i wyszłam do stojącej za domkiem altanki. Była duża i pomalowana na biało, choć gdzie niegdzie farba złuszczała się lub całkowicie odpadła. Cała oświetlona małymi lampkami, świeciła się z daleka. Lampki wyglądały jak małe gwiazdki ściągnięte z nieba i przywiązane niczym koraliki do sznurka. Widać, ktoś włożył sporo pracy w ozdobienie jej. Z jednej ściany drewno  ustawione było w krztałt trójkata . Zapewne do rozpalania ognisk, bo na przeciw altanki ułożone były kamienie w kształt kółka. Parkiet, wyłożony drewnianymi panelami wyglądał na dość stary. Wszystko to razem dawało przepiękny efekt zwłaszcza, że uroku dodawała pełnia księżyca i niebo pełne gwiazd. Odetchnęłam z ulgą. Świeże powietrze powoli wypełniało moje płuca. Wieczór był dość zimny, więc lekko przymarzałam. Stojąc tak w samotności nagle usłyszałam czyjeś kroki.
-Śledzisz mnie? - zaśmiałam się po raz kolejny.
-Nie, po prostu wyszyłem za czerpać świeżego powietrza, tam na sali jest dość duszno… - Wyjaśnił jak to zwykle ujmującym głosem Harry.
-Na twoim miejscu udusiłabym się, w końcu tyle dziewczyn kręci się wokół ciebie, że chyba czasami brakuje ci tlenu.
-Nie zaprzeczam - uśmiechnął się, a po chwili już oboje wpatrywaliśmy się w gwiazdy - stojąc tak i opierając o drewnianą poręcz. Nie odzywaliśmy się, było zbyt pięknie, żeby przerwać to jakimiś pustymi słowami.
-Zatańczysz? - po dłuższym milczeniu, w końcu się odezwał. Zdziwiona propozycją chłopaka wmurowana w parkiet nic się nie odezwałam.
-Póki nie ma tych wszystkich pustych dziewczyn - wyciągnął do mnie rękę, oszołomiona jego zachowaniem, tym bardziej nie wiedziałam co powiedzieć. Czyżby podsłuchiwał moje rozmowy? To ja jego gwardię nazywałam „pustymi dziewczynami”. Spojrzałam na jego oświetloną księżycem twarz. Zielone oczy przenikały przez moją duszę. Coś gorącego eksplodowało w moim żołądku i rozeszło się po całym ciele.
-Proszę to tylko jeden taniec...- kontynuował  szeptem, uśmiechając się przy tym bardzo przekonywująco.

-No dobrze... jeden taniec. - Powtórzyłam podając mu prawą rękę.

1 komentarz:

  1. Cudowne masz talent cieszę się ze w końcu pojawiła się nowa część :3

    OdpowiedzUsuń