Około 5 nad ranem usłyszałam pukanie do drzwi. „Znowu ten
przeklęty wuefista!” Zwlokłam się z łóżka i ociężałym krokiem udałam się w
stronę drzwi. Ku mojemu zdziwieniu przede mną stał Harry. Lekko zakłopotana, w
samych spodenkach i podkoszulku od piżamy, stałam naprzeciw niemu.
-Słyszałem co się stało... Co z nią? - Zapytał ze szczerym
współczuciem w głosie.
-Dokładnie nie wiem... nie było mnie tam z wiadomych przyczyn.-
Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się. - Lekarz stwierdził, że to nic
poważnego - dodałam po chwili.
-A to dobrze... Czytałaś już nasz dzisiejszy plan zajęć?
-Nie, ale wiem, że ma być jakiś wyjazd do kina i muzeum.
-I co wybierasz się może?
-Y no raczej tak, skoro to wycieczka szkolna… - Chłopak lekko się
zarumienił.- A ty? – dodałam, żeby nie było mu głupio. Harry od razu się
rozweselił.
-No raczej – uśmiechnął się nonszalancko opierając o drzwi.- Bo
pomyślałem sobie skoro Alice idzie z Niall’em, a Elizabeth zapewne z Gregory’m
to może ty wybrałabyś się ze mną?- Wpatrywał się we mnie wyczekując odpowiedzi.
Byłam trochę zbita z pantałyku .
-Myślałam, że wybierzesz się w towarzystwie wiernej ci grupki
dziewczyn.
- Mam wrażenie, że jesteś zazdrosna – uśmiechnął się łobuzersko.
Uwielbiałam ten uśmiech. Sprawiał, że nogi same się uginały i zaczynałam myśleć
nie trzeźwo, jak po wypiciu trunku.
- H ha ha bardzo śmieszne, a tak w ogóle to czemu nawiedzasz moje
skromne progi o 5 nad ranem, jeśli mogę wiedzieć?
-Nie mogłem spać, Niall opowiedział mi o Eliz i strasznie się
martwiłem – zaczynałam wyczuwać jego talent aktorski. Kąciki jego ust drżały
jakby powstrzymywał wybuch śmiechu.
-Ach tak? – Spojrzałam na niego podejrzliwie.
-No tak, a może wybierzesz się ze mną na spacer wzdłuż jeziora?
Taki poranny spacerek.- I znów jego zielone oczy przenikały przez moją duszę.
Grzechem było mu odmówić. Spojrzałam w dół. W ciąż ubrana byłam w piżamę.
-A mogę się przebrać? – Zmierzył mnie wzrokiem od czubka głowy po
gołe stopy i rozbawiony dodał:
-Myślałem, że wybierzesz się w tej seksownej piżamie no, ale jeśli
musisz się przebrać… - Posłałam mu lodowate spojrzenie. On jeszcze raz
uśmiechnął się do mnie. Zrezygnowana głośno westchnęłam i szybkim gestem
pokazałam mu, aby wszedł.
-Tylko bądź cicho, dziewczyny jeszcze śpią…- Kiwnął zadowolony
rozsiadając się w fotelu. Wygrzebałam z szafy jeans ‘owe spodenki i luźny
podkoszulek z nadrukiem wilka. Idąc przez pokój w stronę łazienki kątem oka
zobaczyłam, że Harry spogląda na moje nogi. Nie były jakieś wyjątkowe, w sumie
były przeciętne. Szybko ubrałam się, wyszczotkowałam zęby i włosy. Wychodząc z łazienki potknęłam się o moje
turkusowe trampki i poleciałam prosto na
fotel w którym siedział Harry. Narobiłam przy tym trochę hałasu. Szybko
wróciłam do pozycji siedzącej, wciąż u Harry’ego na kolanach. Rozejrzałam się
po pokoju. Elizabeth przewróciła się na drugi bok. Dzięki Bogu miała kamienny
sen. Alice zaczęła mamrotać coś pod nosem. Z trudem otworzyła powieki.
Wyglądała jak krecik - cały czas miała
przymrużone oczy. Odniosłam wrażenie jakby wciąż spała.
-Co robi Harry u nas w domku i czemu siedzisz u niego na kolanach?
– Zdawało się, że mówi to przez sen. Spanikowałam.
-To tylko sen śpij dalej – szepnęłam. Nie sądziłam, że to pomoże.
O dziwo pomogło.
-Ach. Okej to idę. Ale Jane się ucieszy jak opowiem jej, co mi się
śniło prawda Jane?- Podniosła na parę centymetrów głowę z poduszki.
-Jasne – szepnęłam i przykryłam ją kocem. Cicho westchnęłam.
Spojrzałam teraz na Harry’ego, siedział zadowolony rozsiadając się bardziej w
fotelu. Miałam wrażenie, że dostał skurczu twarzy. Cały czas szczerzył zęby.
Posłałam mu gniewne spojrzenie i wyszliśmy.
-Aż tak ci się podobało? – Sfrustrowana założyłam różową rozsuwaną
bluzę.
-Hmmm… niech pomyślę. Nie było tak źle, ale masz strasznie
kościsty tyłek. – Uśmiechnął się łobuzersko.
-A ty kolana- patrzyłam na jego zielone i rozbawione do granic
możliwości oczy. Nie mogłam się dłużej na niego gniewać.
- I jak podoba ci się nowy dom? – Zdziwiłam się tym pytaniem. Nikt
mi dotąd go nie zadał.
-Hm… wszystko jest całkiem spoko, ale pewien facet nie daje mi
spokoju – spojrzałam na niego znacząco. Zmarszczył brwi i uniósł jedną brew –
wyglądał strasznie słodko.
-Pewnie jakiś przystojniak, mam racje? Gorące ciacho z kręconymi
włosami i zabójczo zielonymi oczami? – Uśmiechnął się poprawiając kołnierzyk
koszuli.
-Tak i w dodatku jest strasznie skromny – zaśmiałam się.
-Ideał – westchnął pod nosem. Zaczęliśmy kierować się w stronę
pomostu. Słońce powoli wyłaniało się z jeziora.
-Pięknie – szepnęłam. – Szkoda, że nie umiem pływać…
-Co? Nie umiesz pływać? – Widać był mocno wstrząśnięty tym faktem.
-Tak, nie umiem pływać. Boje się wody.
-Nie umiesz pływać? – Powtórzył nieco ciszej.
-Tak – potwierdziłam po raz kolejny nieco już zdenerwowana.
-Chodź – złapał mnie za rękę. - Nauczę cię!
-Co? Nie! Tu nie ma nawet ratownika… woda jest zimna… puszczaj! –
Próbowałam się wyrwać – na darmo. Złapał mnie za ramiona. Wpatrywał się w moje
oczy z uporem osła. Nie było sensu dalszej kłótni z jego darem przekonywania i wdziękiem nie miało się najmniejszych
szans.
-Nauczyłem cię tańczyć to i pływać nauczę. Nie martw się – i
pociągnął mnie za rękę. Doszliśmy do końca pomostu.
-Tutaj jest płytko widzisz? Widać dno. – Spojrzałam w dół, jakaś
mała rybka pływała wokół wodorostu. Harry zdjął skarpetki, a potem buty i
podwinął nogawki. Powoli zanurzył prawą nogę, a zaraz za nią lewą. Woda sięgała
mu jakieś 5 cm przed kolano.
-Teraz twoja kolej – uśmiechnął się wyciągając rękę. Zdjęłam swoje
trampki i zaczerpnęłam świeżego powietrza. Rozsądek wołał „ nie rób tego”, ale
serce krzyczało ”skacz”. Podeszłam powoli łapiąc go za rękę. Czubkiem palca
dotknęłam wody – była lodowata.
-Chyba zwariowałeś! Jest lodowata, chcesz dostać zapalenia płuc?
-Jak wejdziesz do wody całymi stopami nie będziesz odczuwać, aż
takiego zimna. – Westchnęłam jeszcze raz. „Pa pa rozsądku” i weszłam powoli
zanurzając nogi.
-Widzisz nie jest tak strasznie – objął mnie mokrą ręką w talii.
Syknęłam. Było mi troszkę zimno, ale rzeczywiście woda nie była taka zła.
-Chodź odrobinkę dalej – zrobiłam krok. Woda sięgała mi tuż za
kolano.
-Jeszcze kawałeczek – prowadził mnie za rękę, woda z każdym
krokiem sięgała coraz wyżej. W końcu zaczęła moczyć moje spodenki.
-A teraz połóż się – spojrzałam na niego ze zdziwieniem.
-Co? Zamoczę moje ubranie!
-Chcesz się nauczyć pływać czy nie? – Jego oczy przekonały mnie w
ciągu sekundy. Westchnęłam i powoli przechylałam się w tył. Ubranie stawało się
coraz cięższe. Odbiłam nogi od dna i próbując się wyprostować zaczęłam się
zanurzać. Woda dostała mi się do nosa. Szybko wróciłam do pozycji stojącej.
Okropnie kaszlałam.
-Jest dobrze tylko wyluzuj się – uśmiechnął się i po chwili
pokazał mi jak sam bez najmniejszej trudności kładzie się na tafli wody. –
Teraz twoja kolej, będę cię asekurować. – Podszedł odrobinę bliżej. Lewą rękę
położył na moich plecach, a prawą delikatnie przechylał moją klatkę do tyłu. Po
chwili leżałam sztywna unosząc się na wodzie.
-Teraz wysunę rękę… - Cały czas miałam zamknięte oczy. Wszystkie
mięśnie napinały się same. Kiwnęłam głową i wzięłam głęboki oddech jakbym miała
zaraz nurkować. Poczułam jak jego ręka powoli zsuwa się z moich pleców. Gdy
tylko przestałam ją czuć zapadłam się w zimną wodę. Znowu woda nalała mi się do
nosa i trochę nawet połknęłam.
-Spokojnie, odpręż się, nie możesz być taka spięta. Jeszcze raz. –I
ponowił swoje czynności. Tym razem udało się. Odprężyłam się i patrzyłam prosto
na niebo. Stawało się pomarańczowe, a gdzie niegdzie różowiało.
-Bardzo ładnie – pochwalił mnie.- Teraz weź głęboki wdech i zanurz
głowę. – Posłuchałam go bez zastanowienia.
-Bardzo dobrze, a teraz połóż się na brzuchu. – Odbiłam nogi od
dna. Tym razem jego ręka dotykała mojego brzucha. – Zacznij ruszać nogami… bardzo
ładnie, teraz dołóż ręce… Świetnie! – Jakoś mi szło. Płynęłam bardzo powoli.
Harry nie opuszczał ręki ani na moment. Kosztowało mnie to sporo wysiłku, nie
spodziewałam się, że pływanie jest tak męczące. – Teraz spróbuj pod wodą. – Zanurzyłam
głowę i zaczęłam machać rękami i nogami. Harry wybuchł śmiechem - wynurzyłam
głowę. Stałam dokładnie w tym samym miejscu.
-Nie musisz się tak rzucać. Spokojnie – uśmiechnął się zanurzając pod
wodę. Poszłam w ślad za nim. Wzięłam głęboki wdech, położyłam się na brzuchu i
delikatnie odpychałam wodę. Otworzyłam oczy, pode mną właśnie przepływał Harry.
Udało się! Może nie było to jeszcze pływanie na wysokim poziomie, ale na wodzie
po uda dałam sobie radę.
-Może już pójdziemy, jest mi trochę zimno… - Zaczęłam dygotać.
-Masz racje na dziś już koniec. Jesteś cała siwa.- Wyszliśmy w
milczeniu. Założyłam różową bluzę na mokre ubranie. Woda kapała mi z włosów
mocząc jedyną suchą rzecz , którą miałam na sobie.
cudo cudo cudo nie mogę się doczekać kolejnej części:)
OdpowiedzUsuń